środa, 18 maja 2011

Zásluhy a banda kecy

Kleopatra: Skończycie na czas, a obsypię was złotem.
Numernabis: Polecam się.
Kleopatra: Inaczej rzucę gadom.
Numernabis: Nie polecam się.
Dzisiaj się nie polecam i przestrzegam przed szukaniem w poście głębszego sensu.
            Karce się za pisanie tego postu, (Tfe Buka, tfee!) bo obiecywałam sobie wcześniejsze położenie się i wstanie.
Obiecywałam to sobie już wczoraj kiedy zajmowałam się pisaniem soczystej noty na moim blogu, która choć nieopublikowana spowodowała, że obudziła się dzisiaj dopiero o 11, tylko i wyłącznie dzięki dzwoniącej Mo. Pokrótce traktowała o schematach jakie rządzą naszym życiem. O tym, ze jest idealny, perfekcyjny schemat dotyczący konkretnych etapów naszego życia, w którym po kolei powinny się znajdować poszczególne elementy, które uchronią ot tej, wielce nagłośnionej, ciemnej doliny. Elementy, które sprawią, że przeżyjemy nieomal  'perfekcyjne dzieciństwo', 'doskonałą młodość' i wprost 'idealnie się zestarzejemy'. A jedynymi problemami jakie nas dotkną będą np. nieznalezienie się w szkolnej elitarnej grupie cheerleaderek czy sportowców, zostanie szkolnym frajerem, niezauważenie przez chłopaka/dziewczynę, w której się podkochujemy, bądź która jest kluczem do naszej sławy w szkolnym środowisku, brak pieniędzy, nie pójście na 'prom*' lub co gorsza nie zostanie na niego przez kogoś zaproszonym, pryszcze, za duży nos lub za mała dupa. Czy ktoś w ogóle rozumie o co mi cho? O amerykański model życia jaki napłynął do nas i, który zaczyna być u nas coraz bardziej powszechny. Choć cały temat, zdroworozsądkowo wydawał się być banalny to wczoraj zaczęłam się zastanawiać na ile moje życie by się zmieniło gdybym pewne punkty (nie te które wymieniłam powyżej) wypełniła, odhaczyła. Odkryłam, że są takie obszary, które niewypełnione czynią mnie w pewien sposób towarem wadliwym. Wadliwości tej nie odkryłam dlatego, że istnieje taki schemat. Odkryłam ją już wcześniej. Wtedy kiedy była jeszcze nie nazwana i tym bardziej niedołączona do tego schematu.
            Ten dzisiejszy post, o którym to wbrew pozorom jest dzisiejszy post i który to rozwali mi jutrzejszy cykl czasowstawania i czasofunkcjonowania, postanowiłam napisać dzięki przeczytanemu 'I Follow Rivers' Kuby Iksa. (Ty przed chwilą wymieniony mam nadzieje nie będziesz na mnie zły za odwołanie się do niego) Padło w nim zdanie 'Z analizą idzie, ale z głębszą interpretacją ni za cholerę' i tak przyszło mi do głowy, że to zdanie mogłoby charakteryzować nasze pokolenie, z którego Szanowna Pani Oświata ( dzięki rodzajowi żeńskiemu powstaje kolejny obraz kobiety fatalnej, Kobiety-Oświaty) chce stworzyć małe mróweczki, które nie będą nastawione na kreatywne i twórcze działanie, tylko na efektywną niejakościową ale ilościową pracę, której wykonanie jedynym warunkiem będzie wpasowanie się w Wileki Klucz. Swoją drogą, szykuje się, że następne pokolenia będą miały jeszcze gorzej niż my. Może za kilkanaście lat raz do roku będą organizowane święta na cześć kolejno Szanownej Wcześniejwymienionej i Wielkiego Klucza? To mogą być na prawdę ciekawe lata.
            Zmierzając do meritum owego postu ( oskarżonego o szkody moralne jakich doznała autorka oraz o zaburzenie jej drogocennego cykloczasu, a także oficjalnie uznanego za winnego wyrządzonych szkód) ja w ogóle nie miałam pisać dzisiaj o tym wszystkim, jedyne co miało się dzisiaj znaleźć w poście był cytat, który mimo, że zasłyszany w niezaszczytnym miejscu to bardzo je zacny i odpowiadający moim dzisiejszym odkryciom, postanowieniom itp autorzeniom. Lepiej w tym miejscu zakończę i za pomocą dwóch magicznych przycisków (ctrl i v), wkleję go zanim rozgadam/ rozpiszę się na kolejny wyrzuty i do cna wymlaskany temat.
.droga do sukcesu jest ciągle w budowie.

*PROM**- a formal party  held for older students  at the end of the school year, at which  there is dancing.
**Trzy razy próbowałam użyć dzisiaj słowa 'bal', które wręcz grzęzło mi w gardle powodując kaszel sytuacyjny. Słowo 'bal' w tym kontekście jest dla mnie jak słowa 'piosenka' albo 'utwór' (nad którymi intensywnie zastanawiałam się kiedyś z Kubą Iksem), które są przykładami słów brzmiących gorzej po polsku niż po angielsku i których sens nie jest konkretnie tym sensem, który jest w owej sytuacji poszukiwany.

 LEGENDA:
*- objaśnienie jakże skomplikowanego pojęcia
**- objaśnienie objaśnienia jakże skomplikowanego pojęcia

Skojarzenia:
11:00, proste włosy- loki- proste włosy, MaliBy, 6 herbat, dwie płyty z wesela, robotnicy i ten dziwny zagadywacz, daty, DatY, DATY!!!, załamanie- panika-kreatywne poszukiwanie- :-), próby, post, nieprzekonana M, przekoanie do 'Koszalinka' i kolejny Szał na Philippe+Li+Komode, poinformowanie Mo i Pa o ewentualnych planach, kończący się mój czas, ot i wsio.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz