but I'm still I'm still an animal
Lubię przedmioty i wnętrza. To więcej niż estetyka. Jestem zwolenniczką opinii, że w odpowiednim kubku poranna kawa smakuje lepiej. Między innymi dlatego idę na taki kierunek. Cieszę się, że zaczyna się ten etap w moim życiu, w którym wreszcie mogę rozwijać własne zainteresowania, jednak w przeniesieniu się do Poznania jest coś dziwnego. To coś jest małe i nie potrafi mi zniszczyć moich wizji studiów, jednak wprowadza jakiś niepokój. To coś to chyba brak. Brak Szczecinka w Poznaniu i tego wszystkiego co w nim się znajduję, rodziny, przyjaciół, psa, mojego pokoju.


There is a hole and I tried to fill up with money, money , money
But it gets bigger to your hopes is always
Running, running, running
Oszukałabym w ten sposób mój mózg i szybciej bym się przyzwyczaiła? Chociaż chęć posiadania własnego mieszkania jest stanowczo zbyt wygórowana. Może myślę o mieszkaniu bo nie mogę zagwarantować sobie podstawowych rzeczy? Marzę o łóżku z baldachimem bo nie mam nawet wycieraczki, na której mogłabym się położyć. Dobrze, dość z przenośniami. Z dnia na dzień pojawia się coraz więcej wydatków, więcej wydatków niż pieniędzy. Czesne, mieszkanie, pieniądze na podstawowe rzeczy, artykuły plastyczne, aparat fotograficzny, ortodonta i milion innych rzeczy. A ja nie wiem jak to ogarnąć. Mimo to wierzę, że będzie dobrze i ze wszystkim dam radę, bo to w końcu moje marzenie, prawda? Jedyne marzenie jakie miałam,takie prawdziwe, wielkie.Nie chodzi mi o samą chęć, tylko o marzenie. To uczucie kiedy tak bardzo czegoś pragniesz, że aż pokonujesz swoją przez wiele lat wyrabianą i udoskonalaną barierę pohamowywania chęci i mimo samych przeszkód jesteś przekonany, że jego realizacja,spełnienie skończy się sukcesem.To uczucie kiedy siedzisz na łóżku i masz łzy w oczach bo tak bardzo tego pragniesz, że aż nie wiesz co z czym i do czego. Płaczesz, śmiejesz się, masz w sobie miliony różnych sprzecznych emocji, które teoretycznie nie mają razem racji bytu.
Wracając do mieszkania.
Najgorsze jest to, że mój brak pieniędzy zabiera innym marzenia. Przynajmniej tak czuję, bez względu na ogólną opinię o obowiązkach wyżej wymienionych ludzi względem tych, którzy w takiej sytuacji czują się fatalnie.
Najprawdopodobniej w połowie września czeka mnie wyjazd, na który miałam ochotę od czasu od kiedy ostatni raz odwiedziłam to miejsce. Jest magiczne i czuję się w nim cudownie. Gdybym nie dostała się na studia prawdopodobnie starałabym się tam wyjechać na rok. To mogłoby być moje miejsce na ziemi. Uwielbiam tych ludzi, budownictwo, domy dostosowane do rozmiarów ulic, okiennice, zdrowe jedzenie, możliwość zerwania orzechów, uliczki i ten wyjątkowy język. Tak to stanowczo moje zboczenie.
Sukces, mam w lodówce zdrowe jajka od szczęśliwych kur:D. To dowód na to, że warto walczyć!
Widziałam wczoraj szczęśliwe kury, które miały okazje (w przeciwieństwie do kur goszczących w lodówkach marketowych, którym hodowcom chętnie poucinałabym łebki przy samych dupkach) pohasać sobie po wszelkich zielonościach zajadając szczęśliwe robaczki.
Może przez to miałam w nocy takie dziwne sny. W skrócie: większość znajomych, tory, kury, studia, wykłady, ciąża, jeszcze więcej kur. Cały sen, tak jak już zaznaczyłam był dziwny ale w tym śnie rozmawiałam z kimś a dzięki tej rozmowie ten sen stał się bardzo wartościowy. Chciałabym dziś znów porozmawiać.
In your eyes I see the eyes of somebody I knew before long long long ago
But I'm still trying to make my mind up
Am I free or am I tied up?
Skojarzenia:

I'm still an animal.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz