W całym domu panuje hałas. Słychać kabarety, które oglądają moi rodzice, pralkę która pierze pranie kolorowe, szczekającego przez sen psa, który leży przed drzwiami do mojego pokoju. Wszędzie czuć zapach suszącego się prania. Atmosfera panująca w mieszkaniu zupełnie mnie przytłacza. Tym bardziej cieszę się, że wreszcie trafiłam do swojego pokoju, który jest dzisiaj najprzyjemniejszym pomieszczeniem w domu.
Siedzę na zielonej kanapie, w rozciągniętej, fioletowej tunice i czarnych rajstopach, przykryta kocem i przepełniona delikatnym, wypełniającym całe pomieszczenie żółtym światłem. Jedynym dźwiękiem, który sączy się w mojej oazie jest ciche stukanie klawiatury.
Czuję się dzisiaj wyjątkowo samotnie, mimo wizyty w mieście, spotkania ze starszym panem, rozmowy z bratem czy domu pełnego ludzi(gdy twoje mieszkanie ma 43m^, zawsze wydaje Ci się pełne, bez względu na liczbę ludzi, którzy się w nim znajdują). Ciszą oswajam samotność. Ona nie pomaga mi zlikwidować tego uczucia a w pełni je zaakceptować i cieszyć się jego obecnością.
Kiedy mam taki dzień jak dzisiaj, za oknem pada, jestem wrażliwsza na wszystkie bodźce a moje oczy są większe, czuję że jedyne co mam to kilkadziesiąt tych czerwonych kropek pokrywających moje ręce. Lubię je w sobie. To dzieki nim wierzę w prawdziwość zdania o wyjątkowości każdego człowieka. To one czynią mnie sobą, to dzięki nim wiem kim jestem i to chyba one są najpewniejszą rzeczą w moim życiu.
Oczywiście nie każdemu muszą się podobać czerwone plamki na rękach.
Któregoś dnia Pieprz zapytała mnie skąd mam te plamki i dlaczego nic z nimi nie robię. Odpowiedziałam krótko 'Bo je lubię,są częścią mnie'. Moja rozmówczyni (jak można się było spodziewać) nie doceniła mojej szczerości kwitując moją wypowiedź czymś na kształt 'alebeZSens'.
Lubię w sobie czerwone plamki a w plamkach ich niedostrzegalność, niezauważalność. Mało kto wie o ich obecność, mimo ich czerwonego koloru. Nigdy nie spotkałam człowieka, którego poznałabym przez czerwone plamki, ani człowieka, który wciągu naszych pierwszych poznawczych chwil dostrzegłby je. Jestem nawet w stanie wysnuć teorię, iż dostrzeżenie we mnie czerwonych plamek jest przejściem na kolejny poziom znajomości. ...
Siedząc tak w tej ciszy marzę tylko o jednym, żeby nic się teraz nie zmieniło. Żaden przedmiot nie może zmienić swojego miejsca, nikt nie może wejść do pokoju. Jakakolwiek zmiana spowoduje, że mój mały bezpieczny świat, w którym jest cicho, ciepło, przytulnie i bezpiecznie, świat który tak skrupulatnie dzisiaj tworzyłam, runie i znów jedyne co będzie mnie wypełniać to dźwięki pralki walczącej z brudem i zapach jej zwycięstwa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz