niedziela, 10 kwietnia 2011

My name is Joseph Cassel. I’m God

           Czuję, że ostatnio zawodzę wszystkich, bez wyjątku, każdego z Was i miliona osób obecnych w moim życiu. To uczucie, którego chyba nienawidzę najbardziej z całej gamy najbardziej znienawidzonych uczuć jakie ludzkość posiada w swoim szerokim asortymencie.
Nie potrafię ostatnio sprostać sobie. Być dla innych Buką, Bukarolisą, Karolisą, Karotą, Karolcią, Karotenem, Wiewiórą, Buczyną, Kicią, Szpilą, KS, Maliną (bez komentarza), Małą, Karo, Liną, Psycholem (nie wiem co jeszcze pominęłam!). W ramach wyjaśnienia, nie jestem ani przygnębiona, ani dobita, ani nic w tym guście. Po prostu mam świadomość, że nawalam.

           

           Wiem czego chcę w życiu, przynajmniej mam główny zarys... ale nie potrafię, nie chcę (mi się) do tego dążyć, w sumie nie wiem dlaczego(może chciałabym nie musieć się starać?).  Zastanawiałam się dzisiaj nad tym czy zazdroszczę takim ludziom jak np. Nicolas Minovici, rumuński naukowiec, który chciał zgłębić wiedzę na temat samobójczej śmierci dlatego po długo letnich badaniach i zbieraniu szczegółowych materiałów na temat samobójców, próbował się powiesić 12 razy, żeby zrozumieć uczucia takiego człowieka. Swoją drogą, ciekawe jak dokładnie pan Nicolas planował swoje samobójstwa, czy np. kiedy kupował linę w sklepie dobierał ją pod kolor firanek albo swoich oczu. Z jednej strony podziwiam w ludziach taką determinację w dążeniu do swoich celów lub realizacji potrzeb. I nie będę pisała 'z drugiej strony' bo to nie jest speach czy wypracowanie maturalne z angielskiego, o!
Przypomniał mi się drugi eksperyment o którym kiedyś czytałam. Dotyczył trzech ludzi uważających się za Chrystusów (nie pamiętam tylko jakie były wyniki badań, chyba się nie powiodły - jutro to sprawdzę), których naukowcy postanowili zamknąć w jednym pomieszczeniu. Naukowcy uważali, że ten 'zabieg' spowoduje, że trzech 'Jezusów' przestanie się uważać za bogów. Swoją drogą ludzie mają ciekawe pomysły i czasem głupie, np. wtedy kiedy karmią pająki moczem schizofreników, żeby zobaczyć czy to wpłynie na wzory sieci jakie będą wyplatać pająki.
W sumie moje, dzisiejsze rozmyślenia kompletnie nie zamykają się w schemacie maturalnym. Pewnie, gdybyśmy musieli napisać pracę lub zdać maturę ustną z naszych 'rozmyślań' musielibyśmy się wpasować w klucz napisany przez OKE.

Jak pewnie da się zauważyć, ostatnio wróciła moja mania reklamowa (która chwilowo przygniotła manie designerstwa, razem z Li, Komodą i Phillippe, od jakiś trzech lat przeplatają się na wzajem).

Skojarzenia:
Zakupy,baleriny, obtarte nogi, ból głowy, trzy godziny snu, dziwna akcja chrystianizacji na placu, Inny Świat, pusta chata (ah... ), ambitny plan - ambitnie zawalony, dziwna noc (ataki...dziedziczne chyba-dzisiaj się dowiedziałam w bibliotece),  w sumie zadowolona (tak naprawdę zadowolona albo nie naprawdę niezadowolona), sny- wypadki, Sesja, kolejna odnaleziona rzecz, niedziałająca karta, MM&J, poszukiwania nowej muzyki, znowu stawiam akapity, druga noc z rzędu z włączającym się punkt 24:00 budzikoradiem i dzwonami kościelnymi w budzikoradiu.

W normalnym państwie istnieją ludzie zadowoleni, średniozadowoleni i niezadowoleni. W państwie, w którym wszyscy są zadowoleni, zachodzi podejrzenie, że wszyscy są niezadowoleni. Tak czy owak tworzymy zwartą całość.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz