SUSANNA:
...Istotnie, nie tryskałam radością Melvin.
MELVIN:
Jak rozumiem próbowałaś się zabić. Chcesz mi coś o tym, powiedzieć?
SUSANNA:
Bolała mnie głowa.
Może to nie byłoby najgorsze gdyby każdy miał jedną osobę, która potrafiłaby czytać w myślach. Potrafiłaby rozpoznać szczerość każdego gestu. Wiedziała kiedy znowu ktoś widzi krowę i miała szanse jej wytłumaczyć, że krowy tam nie ma. Może byłoby łatwiej?
Posiadanie takiej osoby byłoby uciążliwe ale czasem kogoś takiego potrzeba. Tylko gdzie taką osobę znaleźć? Nie ma specjalnych targów, na których w każdy wtorek i piątek można by zakupić osobistego umysłowidza. Nie ma także peopllegro, które umożliwiałoby jego zamówienie (nie wychodząc z domu i w cenie niższej niż rynkowa).
Może kiedyś będą takie targi i ludzie ale czasem potrzeba ich natychmiast.
MELVIN:
Susanna... jeśli nie miałaś kości w dłoni... to jak uniosłaś aspirynę?
SUSANNA:
Co robi moja matka?
MELVIN:
Odpowiedz mi, proszę. Jak udało ci się utrzymać aspirynę, skoro nie miałaś kości w dłoni?
SUSANNA:
Wtedy już znowu je miałam.
MELVIN:
Rozumiem.
SUSANNA:
Nie rozumie pan.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz